poniedziałek, 14 lipca 2014

           WIELKA KURWA UWAGA!!!

Przenoszę tego bloga na inne konto i na innego bloga z powodów prywatnych, spodziewajcie sie, ze znajdzieciebte same rozdziały z drbnymi poprawkami na innym blogu. DZIEKUJE, ŻE NAWET JAK MNIE DŁUGO NIE BYLO TO CODZIENNIE BYŁY WEJSCIA. Co do trust to zawieszam..może jeszcse do niego wrócę ale tez na innym koncie vwtedy.
Kocham was xxxx

piątek, 21 lutego 2014

Rozdział 5


Sarah P.O.V
Powoli otworzyłam oczy i co ujrzałam? ciemność. Ciemność która panowała w całym...pokoju? gdzie ja do cholery jestem? co się ze mną stało?
Chwile mi zajęło przypomnienie wszystkiego. Justin. To on musiał mnie tu przywieść. Spieprzyłam. Mogłam nacisnąć na ten cholerny spust i byłoby po wszystkim. Mogłam się zorientować, że idzie mi  za łatwo, że coś w tym wszystkim ie pasuje, ale nie, wymiękłam. Wspaniale.
Powoli się podniosłam z łóżka i macając wszystko co stało mi na drodze znalazłam drzwi. Pociągnęłam za klamkę, otwarte. Prychnęłam i pokręciłam głową. On chyba nie wie z kim ma do czynienia, że nawet nie zamknął drzwi. Skierowałam się w stronę schodów, poprzednio się rozglądając. Zdjęłam moje szpilki, żeby nie hałasować i nie zwrócić na siebie nie potrzebnej uwagi. Byłam w połowie schodów gdy usłyszałam głosy. Przysłuchałam się bardziej i zorientowałam się, że to telewizor. Zeszłam jeszcze parę schodków najciszej jak potrafiłam i zobaczyłam przed sobą dwie postacie siedzące do mnie tyłem na czarnej kanapie. Wstrzymałam powietrze i rozejrzałam się w poszukiwaniu wyjścia ujrzałam drzwi chyba wejściowe przynajmniej mam taką nadzieję, już miałam ruszyć w tamtą stronę gdy usłyszałam głos chłopaka siedzącego na kanapie obok Justina
-Jak mocno ją uderzyłeś, że ona tak długo jest nieprzytomna?-wszystko zrobiło się jasne, ten głos należał do Ryana
-Nie uderzyłem jej przecież tak by umarła, pewnie niedługo się obudzi, pojdę do niej-zaczął się ponosić a ja szybko i najciszej jak potrafiłam zaczęłam biec w stronę drzwi. Dobiegłam do nich i je otworzyłam po czym szybko wyszłam i zamknęłam za sobą, trochę za głośno ale miejmy nadzieję, że telewizor wszystko zagłuszył. Na dworze panowała kompletna ciemność, nie mam pojęcia ile spałam ale wiem, że na pewno Kate umiera ze strachu, że mnie nie ma. Chciałam wyjąć z torebki telefon i do niej zadzwonić ale wtedy zorientowałam się, że jej nie mam, pewnie Bieber mi ją zabrał zaraz po tym jak mnie uderzył do nieprzytomności. Rozejrzałam się i zobaczyłam podjazd, na szczęście jest coś takiego jak lampy uliczne, bo gdyby nie one to byłoby ciemno jak w dupie. Szybko pobiegłam w stronę bramy i wdrapałam się na jej szczyt i skoczyłam. Biegłam wzdłuż chodnika ile sił w nogach dopóki w coś a raczej kogos nie uderzyłam.

Justin P.O.V.
Sarah była już nieprzytomna 3 godziny, ale przecież nie uderzyłem ja aż tak mocno w pewnym momencie Ryan się odezwał
- Jak mocno ją uderzyłeś, że ona tak długo jest nieprzytomna?
-Nie uderzyłem jej przecież tak by umarła, pewnie niedługo się obudzi, pojdę do niej- podniosłem się z kanapy i ruszyłem w strone pokoju gdzie znajdowała się dziewczyna. Otworzyłem drzwi i zapaliłem światło, wytrzeszczyłem oczy gdy zobaczyłem, że nie ma niegdzie śladu po dziewczynie. Uciekła
-Ryan, spieprzyła!-krzyknałem przeszukując resztę pokojów na górzy, po czym szyko zbiegłem na dół
-Nie ma jej na dole-powiedział Ryan wchodząc do salonu, byłem wściekły, wkurwiony.
Złapałem za kluczyki od auta i wybiegłem z domu. Przed wejściem do auta krzyknąłem do Ryana żeby on na pieszo szukał jej po okolicy, jest ciemno więc daleko nie zaszła ale po niej mogę się już chyba wszystkiego spodziewać.
Szukałem ją już jakieś 10 minut, jechałem wzdłuż chodnika gdy udało mi się dostrzec dwie postacie.

Sarah P.O.V
 Spojrzałam w górę i dostrzegłam chłopaka, który się usmiechał szeroko, chciałam go wyminąć i biec dalej ale nie pozwolił mi na to.
-Bierz te ręce-powiedziałam szorstko.Zaśmiał się.
-Nie wiesz, że to niebezpieczne chodzic samemu po takiej okolicy w nocy a tym bardziej gdy jesteś dziewczyną-
-Nie wiesz, że dotykanie mnie tez może być niebez pieczne?-zaśmiał się
-Bo co, zadzwonisz na policję?-zmocnił uścisk na moim nadgarstku-huh?! mi sie odpowiada!-krzyknął, aż prawie oguchłam.
-Wiesz nie musisz krzyczec, wystarczy już, że prawie nic nie widze.-prychnęłam i wyrwałam mu reke z uścisku.
Chciał mnie ponownie złapać ale mu się nie udało. Kopnęłam go w brzuch, orzez co zakaszlał ale juz po chwili celował w mój policzek. Zrobiłam unik i wykręciłam jego ręke po czym kopnęlam w krok. Zgiął się i wycofał juz chciałam dalej biec gdy zauważyłam auto, wspaniale to nie było zwykłe auto to było auto Biebera. Stal opierając się o maskę, wyglądał na lekko rozbawionego tą sytuacja która przed chwilą zaszła pomiędzy mną a nieznajomym. Wiedziałam, że musze uciekać. Zaczęłam biec dalej w zdłuż chodnika le to nie potrwało długo bo cos a tak dokładniej to Justin popchnał mnie także upadłam przodem na chodnik. Przeklinam dzień w którym to dziecko sie urodziło. Podniósł mnie tak, że stałam do niego przodem.
-wybierasz się gdzieś?-syknął
-O jak milo, że pytasz, bo widzisz, tak wybieram się jak najdalej od takiego jednego, a tak dokładniej ciebie-odtatnia część zdania syknęłam, on sie tylko zaśmiał i zaczął pchać w stronę samochodu. Zaczęłam się szarpać i go wyklinac ale to nic nie dalo bo nie dawał za wygraną.
Wrzucił mnie na tylne siedzenia i sam zajął przednie. Pojechał spowrotem do domu. Wyciagnał mnie z samochodu na podjeżdzie gdie ponownie zaczęła się pomiędzy nami szarpanina, ale teraz nie miałam kompletnych szans, ponieważ ktoś mu pomógł. Jak przewiduje mój niezawodny umysł tym kims był Ryan.
Wnieśli mnie do domu i rzucili na kanapę. Zmierzyłam ich wzrokiem
-Po jaką kurwa cholerę ja tu jestem?- spojrzałam na Biebera
-Kto ci pomagał-powiedział przez zęby Justin, pokreciłam z głową nie dowierzając że on naprawdę mysli, że nie dałabym sobie sama rady? Ma chyba zawyżone ego o kilka stopni.
-Mówiłam ci, że działałam sama, nie jesteś trudnymobiektem-co tez ci juz mówiła- powiedziałam pewna siebie wstając- no to jak juz wszystko sobie wytłumaczylismy to ja bede sie ziebrać no bo wiecie jest już poź-nie dał mi dokończyć bo szarpnał mną tak, że ponownie znalazłam sie na kanapie, posłałam mu zabójczy wzrok-Lepiej uważaj Bieber bo następnym, razem nie zawaham sie przed zastrzeleniem cię- wysyczałam.Zaśmiał się nie będziesz miała okazji, bo od dziś jestem twoim szefem.
Ja jak i Ryan posłaliśmy mu wzroki w stylu ''co do cholery?!'' a on sie tylko zaśmiał i wyszedł z pokoju po czym wdrapał sie po schodac i krzyknął, żeby Ryan się mną zajął.Spojrzałam na niego a on wydawał sie równie zmieszany co ja ale zachwile się otrząsnąl.
_________________________________________________________________________________
Wiem trochę długo, ale ważne, że w końcu dodałam ten rozdział.
I jak myślicie, o co chodziło Justinowi?
Teraz wyjeżdżam więc nie wiem kiedy pojawi sie nastepny rozdział. xx
TT: @xbiebxmelodyx

środa, 5 lutego 2014

Rozdział 4

Rozdział 4:

Poczułam jak jego ręce mnie oplatają. Przez moje ciało przeszły dreszcze.
-N-nie mo-mogę tego z-zrobić, n-ni-nie mogę- ciągle powtarzałam, nie wiem co się ze mną dzieje, tak jakby stara nieśmiała Sarah wróciła. Wzięłam głeboki wdech i wydech, wreszcie mogłam mówić-nie wiem co się stało, zawsze się cieszyłam, że będe mogła to zrobić a teraz-pociągnęłam nosem-teraz nie wiem co się stało,to tak jakby sumienie czy coś...
-Shh-pocierał swoja dłonią moje plecy,nawet nie zauważyłam, że nadal mnie przytula.Pośpiesznie się od niego odsunęłam.
I co teraz mam zrobić? wyjść bez słowa? nie nie mogę wiem do czego jest zdolny , co jak weźmie mnie na cel? Obserwowałam go przez rok i wiem do czego może być zdolny. A może jednak powinnam go zastrzelić. Lekko prawie niezauważalnie się podniosłam, broń była na przednim miejscu a ja musiałam po nią sięgnąć. Ale szatyn jakby czytał w moich myślach od razu się zerwał i sięgnął po broń. Kurwa.
-O nie nie ma mowy-pokręcił głową-teraz byś się już nie powstrzymała-to zabrzmiało jakby on tą gadkę planował,posłałam mu pytające spojrzenie-Podobno mnie obserwowałaś przez jakiś czas i nie wiesz do czego zmierzam?-cholera o co mu chodzi?-Myślisz, że przez tak długo czas nie wiedziałem, że ktoś jest krok w krok za mną? masz mnie za głupiego?-nadal się na niego patrzyłam
-Ale jak to możliwe przecież byłam niezauważalna nie mogłeś mnie zauważyć-cholera, wypowiedziałam przez przypadek moje myśli na głos
-Widocznie nie byłaś taka ''niezauważalna'' jak to ujęłaś, Odkryłem to jakieś 1,5 miesiąca temu. Zauważyłem cię jak szłaś za mną przez park, pomyślałem, że tylko spacerujesz ale jednak tego samego dnia wieczorem przed wyjściem widziałem cię pod moim domem. Wtedy zacząłem się zastanawiać co tutaj robisz, postawiłem na przypadek lecz postanowiłem być bardziej uważny. Przez kilka dni dokładniej obserwowałem moje otoczenie, aż ponownie zobaczyłem ciebie. Nic nie robiłem, próbowałem się dowiedzieć jakiś informacji na twój temat lecz nikt nic nie wiedział. Pomyślałem, że pracujesz dla kogoś z moich wrogów ale nagle mnie wtedy olśniło, że mam tylko jednego wroga, który mógłby to zrobić, lecz on jak się okazało został sprzątnięty , bo miał długi. Od tamtego czasu widziałem cię coraz częściej krok w krok za mną ale nic nie robiłaś. Nadal szukałem informacji ale ponownie nic aż udałem się na impreze gdzie ty oczywiście byłaś. Przysiadłaś się do mnie i zaczęłaś rozmawiać. Mówiłem o tym że chyba cie już gdzieś kiedyś widziałem by wybadać twoją reakcję, ale nic jakbyś naprawdę mnie nie znała.
Jak wtedy gdy prosiłaś mnie bym nikomu nic o tobie nie mówił powoli zaczynałem ogarniać twój plan. Jak już byliśmy za pierwszym razem w samochodzie, mój wzrok przypadkowo napotkał twoją torebkę która była trochę rozpieta. Wystawał z niej kawałek pistoletu, wtedy zadzwionił mój kolega którego także dobrze znasz, od razu uznałem że to będzie dobry pretekst do skończenia tego i spotkania się później. Następnego dnia tak jak się umówiliśmy przyjechałem wcale nie miałem zarezerwowanego pokoju bo wiedziałem, że jeżeli dobrze wszystko zrozumiałem to napewno tej oferty nie przyjmiesz i tak jak mówiłem nie zgodziłaś się na to wtedy już byłem pewny. Wcześniej wszystko obgadałem z Rayanem. Trzymałem cie w pewności, że nic nie wiedziałem do ostatniej chwili.-patrzyłam na niego osłupiała,miałam wrażenie, że to wszystko powiedział na jednym tchu, zamrugałam kilka razy uchyliłam usta żeby coś powiedzieć ale uprzedził mnie.-jedyne co ci się udało to zachwanie tożsamości.-byłam w szoku już dawno nie nie wiedziałam co powiedzieć, od czasu zakończenia liceum po mojej przemianie zawsze miałam coś do powiedzenia.
Szybko przeskoczył na przednie siedzenie siadając za kierownicę, co on robi
Justin P.O.V.
Szybkim ruchem zasiadłem przed kierownicę, trzeba przeznać, że ta laska jest dosyć cwana, no bo zaplanowała to wszystko, ciekawe czy ktoś jej pomagał. Przed spotkaniem musiałem zmienić mój tok myślenia tak jakbym naprawdę nie wiedział co planuje, żeby łatwiej mi było udawać.
-Co ty robisz?-usłyszałem jej głos z tyłu, a no tak
-A na co to wygląda?-spojrzałem się na nią- nie mogę cie teraz przecież wypuścić.Muszę się dowiedzieć kto ci pomógł w zaplanowaniu tego wszystkiego i muszę się też upewnić, że już więcej tego nie zrobisz-jej oczy pociemniały
-Wiesz nie potrzebuję wspólnika, żeby to zaplanować, nie jesteś taki trudny do rozpracowania jak ci się wydaje jest wręcz przeciwnie- słychać było w jej głosie zirytowanie
-Najwidoczniej jest tak jak mi się wydaje bo coś ci ten plan nie wyszedł-zorientowałem się że mnie śledzisz.
-wow naprawdę jestem po wrażeniem zorientowałeś się, że ktoś cię obserwuje po 8 miesiącach-prychnęła- do zobaczenia wkrótce Bieber-syknęła i szarpnęła klamką ale ups byłem szybszy i zamknąłem drzwi- otwórz drzwi-warknęła
-Nie ma mowy niegdzie nie wychodzisz mówiłem ci zabieram cię teraz musisz pożałować tego co zrobiłaś- szybko się wychyliłem w jej stronę i uderzyłem ją w głowę, zanim zdążyła zareagować. Od razu się zsunęła tak że leżała. Odpaliłem samochód i wyjechałem z parkingu, poszło łatwiej niż myślałem.
Po 20 minutach zaparkowałem pod moim domem. Wyszedłem z samochodu i otworzyłem tylne drzwi przerzuciłem ją sobie nha plecy. Będzie jeszcze nie przytomna może z godzinę. Wszedłem do salonu gdzie siedział już Ryan. Kiwnąłem do niego głową i ruszyłem w stronę schodów, muszę ją zanieść do jednego z pokoi, ponieważ mam piwnicę zajętą przez samochody, ale na tym jej szczęście się kończy. Rzuciłem ją na kanapę tak, że po chwili spadła, ops mój błąd. Zszedłem na dół do salonu i usiadłem obok Ryana.
-I jak?-spojrzał na mnie
-Łatwiej niż myślałem, niedługo powinna się obudzić i wtedy do niej pójdziemy- z moich ust uformował sie cwaniacki uśmiech
_________________________________________________________________________________
Udało mi się odzyskać ale tylko 1 rozdział 2 będe musiała ponownie napisać. Przepraszam, że tak się spóźniłam z rozdziałem.
Jak myślicie co się teraz stanie jak Sarah się obudzi?
Mam nadzieję, że podoba wam się mój rozdział wiem że krótki:(
Mój twitter: @xbiebxmelodyx
Mój e-mail juliajbfever@wp.pl
Mój ask: xjustmelodyx
Szukam osoby która zrobi mi szablon! proszę o pomoc
xoxo

Przepraszam, spieprzyłam

Przepraszam.
Oczywiście ja jak to ja coś spieprzyłam i usunęły się dwa rozdziały których nie miałam kopi, postaram się je jak najszybciej odzyskać ale nie wiem czy mi się uda, jeżeli nie to będe musiała jej jeszcze raz napisać. Postaram się załatwić tą sprawe jak najszybciej być może jeszcze dzisiaj. Przepraszam, i mam nadzieje, że mnie nie opuścicie.
Kocham was xx

czwartek, 30 stycznia 2014

UWAGA

UWAGA
Szukam chętnej osoby która zrobi mi nagłówek!
Będę bardzo szczęśliwa, jeżeli znajdzie się osoba która będzie chętna podjęcia tego zadania. 
Możecie skontaktować się ze mną przez mój e-mail juliajbfever@wp.pl
lub w komentarzu
xx

sobota, 25 stycznia 2014

Rozdział 3

ROZDZIAŁ 3:

Czekam na niego już pół godziny gdzie on do cholery jest!? Kurwa mogłam wczoraj go zabić puki miałam do tego okazje ale nie jego wspaniałe całuśne i pulchne usta musiały przyssać się do mojej skóry i znaleźć mój czuły punkt. Nie Stop nie moge tak mówić o jego ustach przecież on jest moim wrogiem musze czuć do niego odrzucenie, żal, i nienawiść. Ale ja zupełnie tego nie czuje, ale przecież ja nie mogłam mu tego wszystkiego tak szybko wybaczyć prawda? Mieliśmy tylko jedno spotkanie w klubie na którym rozmawialiśmy, prawda czułam się dobrze w jego towarzystwie i nawet na chwilę zapomniałam o całym planie. Ale on się przecież znęcał sie na mnie przez całe 4 lata. Nie mogę mu tego wybaczyć no bo co prześpimy się i nasza znajomość się skończy on będzie dalej pieprzył jakieś laski a w mojej głowie nadal zostaną wspomnienia z liceum. Minął rok a ja mu wybaczyłam? nie nie moge sie na to zgodzić, muszę zaspokoić swoją świadomość, że nie tylko ja cierpię z powodu liceum ON też będzie cierpiał. 
Z moich zamyśleń wyrwał mnie odgłos silnika samochodu który właśnie się przede mną zatrzymał. Wysiadł z niego szatyn ubrany w czerwone spodnie nisko opuszczone, czarną bluzkę z dekoltem w kształcie V i czarnych suprach jego grzywka była postawiona na żel jak zawsze
-Długo będziesz mnie jeszcze obczajała ? bo jest trochę zimno- posłał mi jeden z tych jego słynnych uśmiechów, przewróciłam oczami i podeszłam do niego blisko tak że nasze ciała na siebie napierały. Popchnęłam go lekko na maskę jego samochodu po czym szepnęłam do jego ucha
-Masz szczęście,że jeszcze tu jestem i na ciebie czekam bo tam w środku jest kilka lepszych facetów od ciebie i w każdej chwili mogę tam się wrócić-przegryzłam jego płatek ucha i popatrzyłam w jego oczy odsunęłam sie od niego i złapałam za ręke w stronę tylnych siedzeń ale mnie zatrzymał
-Pamiętaj że tam w środku-zacytował moje słowa- jest pewnie kilka lepszych lasek od ciebie i też w każdej chwili tam mogę iść-musnął nosem moją szyję i otworzył mi przednie drzwi od strony pasażera, posłałam mu pytające spojrzenie- wynajęłem pokój w hotelu żeby wiesz było nam wygodnie dlatego sie spóźniłem
-Ale ja nie chcę iść do hotelu-powiedziałam nie za bardzo wiedząc jakiej wymówki użyć no bo przecież jak zamaskuje zwłoki w hotelu kurwa.
-Wolisz się cisnąć na tylnych fotelach w moim samochodzie-spojrzał na mnie jak na idiotkę?
-Oj nie przesadzaj nie masz aż takich małych siedzeń damy radę będziemy musieli po prostu byc bardzo blisko siebie- mruknęłam ponownie się do niego zbliżając zaczęłam muskać moimi wargami jego szyje co za chwilę przerodziło się w jej całowanie, w odpowiedzi że mu sie podoba dostałam jego stłumiony jęk
-To wejdźmy do samochodu- z trudem się ode mnie oderwał i otworzył mi drzwi na tyły, ujrzałam wielkie wybrzuszenie na jego spodniach, Och jak ja działam na facetów
Wsiadłam do samochodu a on od razu za mną, zapamiętał żeby nie zamykać drzwi na klucz i bardzo dobrze uczy się chłopak uczy hah, szkoda że musze go zapić co ja gadam przecież ja chcę go zabić UGH co się ze mną dzieje?!
Chłopak nie marnował czasu i się na mnie normalnie w świecie rzucił. Przeniósł swoje ręce na mój tyłek i lekko go ścisnął przez co jęknęłam i dostał dostęp na wejście swojego języka do mojej buzi. Gdy zabrakło na powietrza oderwaliśmy się od siebie i Justin przeniósł swoje pocałunki na moją szyje ponownie znajdując mój czuły punkt
Justin's POV
Przeniosłem się z pocałunkami na jej szyje, szukając jej punktu, gdy go znalazłem otrzymałem w zamian od niej jęk.
-Justin mówiłeś coś o mnie Ryan'owi?-nagle wypaliła, uh i co ja mam teraz jej powiedzieć oczywiście że mu mówiłem mówimy sobie o wszystkim a w dodatku Ry jest straszne ciekawski a jak się o wszystko tak dopytuje to strasznie wkurwia więc postanowiłem mu wszystko powiedzieć niech mu będzie
-Uhm oczywiście że nie-postanowiłem odwrócić jej uwage od tej sprawy ale chyba nie za bardzo i to wychodziło 
-kłamiesz-powiedziała troche zdenerwowana
 -kurwa dlaczego miałbym kłamać? nic mu nie powiedziałem daj sobie spokój- mógłbym zostać świetnym aktorem w myślach poprawiłem swój kołnierzyk
-okej-mruknęła i wróciliśmy do naszych zachłannych pocałunków
Sięgałem rękoma do odpięcia z tyłu jej sukienki lecz musiała mi w tym pomóc poprzez lekkie podnieśenie się żebym miał lepszy dostęp do zamka. Podniosła się tak że tera siedziała na moich kolanach poczułem jak jej ręce zjeżdżają z moich włosów i po chwili poczułem, że przyłożyłam mi coś zimnego do skoroni, miałem wrażenie że to... ale nie to nie jest możliwe.. pistolet? 
Sarah POV
przyłożyłam do jego skroni pistolet i się lekko od niego odsunęłam tak że nie siedziałam już na jego kolanach słyszałam jak przełknął gule w gardle próbował się ruszyć ale ja go zatrzymałam
-Wykonaj jeden cholerny ruch a kula przeszyje twoją głowę-warknęłam musiałam być silna
-A..ale d..dlaczego-nie dałam mu dokończyc nawet zdania
-przestań sie jąkać, co nagle cała twoja śmiałość odeszła? co? już nie masz tyle odwagi co w liceum-zmarszczył brwi i chciała coś powiedzieć ale mu na to nie pozwoliłam- Tak szybko mnie zapomniałeś? zapomniałeś jak zmieniłeś całe moje 4 lata w piekło? Nawet nie wiesz ile przez ciebie cierpiałam. Ile płakałam. Przeżywałam koszmar a to wszystko przez ciebie nienawidze cie jesteś bezwartościowym i bezuczuciowym, chujem dlaczego mi to robiłeś co?-odjeło mu chyba język w gębie pokręciłam tylko głową nagle wszystkie emocje wróciły poczułam że pieką mnie oczy od słonych łez, ale nie moge płakać przecież sobie obiecałam-Teraz pragnę żebyś mi za wszystko zapłacił-chciałam mówić dalej ale nagle mi przerwał co nie powiem że mnie nie zaskoczyło
Sarah?-zapytał ze zdziwieniem- Sarah Braun?
UUU szybko sobie przypomniałeś nie no podziwiam za inteligencje, pewnie dużo osób tak sponiewierałeś że masz tak duży czas opóźnienia w kojarzeniu-zapytałam przez zaciśnięte zęby
Zmieniłaś się-powiedział jakby był oszołomiony
Tak a to wszystko w jednym celu, by mój plan się powiódł bym wreszcie mogła się na tobie zemścić i chyba zaraz ostatni etap planu sie zakończy-mruknęłam
Chcesz mnie zabić? i co ulży ci? nie nie ulży bo będzie miała człowieka na sumieniu-powiedział trochę głośniej
-Och proszę cie obserwowałam cię rok, nie zgrywaj aniołka dobrze wiem czym sie zajmujesz, a i tak ty nie będziesz pierwszy-odparłam nonszalancko, pokręcił głową
-niezła jesteś, a więc dawaj zastrzel mnie tylko pamiętaj żeby później dobrze ukryć zwłoki, radze wyrzucić je do jeziora-mrugnął do mnie- i tak moje życie to jedno wielkie gówno którego już nie chcę i mam dosyć- to co powiedział kompletnie mnie zatkało 
-Powiedz papa kochanie-mruknęłam i zaczęłam odliczać- 10, 9, 8, 7, jakieś ostatnie słowo?-zapytałam unosząc brew
-Tak jest coś co chę powiedzieć, Przepraszam cię Sarah-powiedział a mnie to całkowicie zbiło z tropu ale nie mogę się już teraz poddać już za późno ponownie zaczęłam odliczać-6,5....-przełknęłam cicho gulę gardle a Justin zamknął oczy -4....3...2...1....-chciałam nacisnąc ten spust ale nie mogłam nie mogłam nie dałam rady nie byłam na to gotowa, powoli opuściłam pistolet i poczułam jak łzy spływają po moch policzka juz bardzo dawno nie płakałam, Szatyn powoli otworzył oczy i się trochę zdziwił, wyjął pistolet z mojej dłoni i wtedy moje serce zamarło otworzyłam szeroko oczy ale Justin tylko rzucił gdzieś na przednie siedzenia broń i poczułam jak jego ręce mnie oplatają.
_________________________________________________________________________________
Przepraszam chyba nie najlepiej wyszło ale serio starałam się :))) liczę na dużo komentarzy 
Zapraszam na mojego drugiego bloga trust-jbfever.blogspot.com 
Kocham was i liczę na komentarze buziaki xxx

Nowy bloga..ale to jeszcze nie koniec

Sieeemka
 Mam nowego bloga z nowym opowiadaniem ale To jeszcze nie koniec, nie pozbędziecie się mnie tak szybko. trust-jbfever.blogspot.com to jest ten blog licze na to, że go odwiedzicie i zostawicie komentarz.
Co do tego bloga to jeszcze dzisiaj albo jutro powinnam dodać 3 rozdział. Który licze że skomentujecie. 
Buziaki  

wtorek, 21 stycznia 2014

ROZDZIAŁ 2:

Weszłam do klubu rozejrzałam się i zobaczyłam... GO we własnej osobie. O nie kolejne wspomnienia. Nawet nie zauważyłam kiedy ponownie pogrążyłam się w przykrych doświadczeniach...
*flashback*
O nie teraz wf nigdy go nie lubiłam w gimnazjum a teraz? Nie wiem to pierwszy wf w tej szkole po incydencie z tym chłopakiem wszyscy sie na mnie dziwnie patrzą i się śmieją. Zaczęłam zdejmować w szatni koszulkę aale wtedy poczułam jakby wszyscy się na mnie patrzyli, i się nie myliłam dziewczyny patrzyły na mnie i sie podśmiewywały usłyszałam jak jedna powiedziała coś w stylu ''z jej spodni wypływa tłuszcz'' jestem pewna żę byłam cała czerwona. Szybko się przebrałam i postanowiłam że nie będe zwracać na to uwagi. Weszłam na sale gdzie reszta już się rozgrzewała podeszłam do nich i zostałam tylko przywitana chichotem i spojrzeniami przepełnionymi obrzydzeniem. Zaczęłam robić to co reszta. Rozgrzałyśmy się i przyszedł czas na grę. Graliśmy w piłkę ręczną. Oczywiście zostałam wybrana jako ostatnia. Kazały mi iść na bramkę. O NIE. nigdy nie potrafiłam bronić przecież oni wszyscy mnie tam zabiją tym bardzej jak jakiś chłopak będzie rzucał. poszłam niebewnie na bramke i stanęłam po jej środku. rozszerzyłam nogi i czekałam. nie zajęło długa jak już jakiś chłpak biegł z piłką w stronie bramgi. przygotowałam sie. onie zgine o nie zginę o nie zginę. ja nie chce otworzyłam oczy i zobaczyłam jak chłopak sie zamachuje no świetnie to był TEN chłopak, który pierwszego dnaia zostawił mi prezent pod drzwiami. Poczułam jak coś uderza mnie w czoło i upadam do tyłu na plecy. To tak cholernie bolało. Otworzyłam oczy i słyszałam tylko głośne śmiechy i różne teksty. Dobrze tyle, że nie straciłam przytomności.
Podnisłam się i zobaczyłam całą klase która sie ze mnie śmiała i coś gadali. Na ich przedzie stał ten chłopak i jeszcze jakiś jeden śmiali się najbardziej i coś do mnie wykrzykiwali. Poczułam że musze stąd wyjśc bo zaraz będe płakała wształam otrzepałam sie i gdy zmierzałam do wyjścia poczułam jak coś uderza w moje nogi i ponownie upadam. Przeklełam w duchu tego chłopaka bo już byłam pewna że to był on. Po raz drugi wstałam i wyszłam do sztatni czując jak łzy spływają po moich policzkach.
*endflashback*
Z moich smutnych wsponień wyrwało mnie coś a raczej ktoś szturchający w ramie odwróciłam głowe i zobaczyłam średniego wzrostu szatyna. Miał głebokie niebieskie oczy i biały uśmiech.
Chciałabyś zatańczyć?-Już chiałąm się zgodzic ale przypomniało mi się że jestem na misji
Kiedy indziej koleś-powiedziałam i zaczęłam zmierzać do baru gdzie już siedział Justin. Jak dobrze że Katt ma kontakty i dowiedziała się gdzie będzie spędzał piątkowy wieczór.
Hej moge się dosiąść?- zapytałam patrząc na niego, sprawiam ogólne wrazenie grzecznej dziewczynki i o to mi właśnie chodziło.
Jasne-wow nie powiedział żądnego nie miłego komentarza ale z drugiej strony nie ma dlaczego tego zrobić ponieważ zapewne mnie nie pozna bo mnie nie pamięta. Prześladował wiele ludzi ze szkoły
Sam jestes- zapytałam siadając na wprost niego, musiałam się upewnic czy nie jest z jakims kolega, który łatwo by mnie poznał
Taa dzisiaj ppostanowiłem się sam zabawić, a ty? co robi sama taka piękna dziewczyna jak ty w klubie-zaśmiałam się na jego odpowiedź debil nie poznał dziewczyny którą prześladował przez prawie 4 lata. pokręciła stylko głowo i posłałam mu spojrzenie żeby kontynuował- no bo wiesz wyglądasz na taką grzeczną dziewczynę, która raczej nie pasuje do takich miejsc jak to i jeszcze w tej dzielnicy- no prawda pozory mylą pomyślałam co także postanowiłam powiedzieć
Wiesz czasami pozory mylą, może i na taką wyglądam ale czy taka jestem? co prawda pierwszy raz jestem w tym klubie zazwyczaj bywam w innych ale nie jest tak źle-rozejrzałam się dookoła.Zaśmiał sie tylko i pokrecił głową, po chwili się odezwał
Czy my sie przypadkiem nie znamy?=chlora. cholera.cholera.cholera. mam nadzieje że mnie nie poznał. spokojnie wdech i wydech. Popatrzyłam się na niego.
Nie wydaje mi się żebyśmy się wcześniej widzieli-powiedziałam patrząc się w jego oczy a on w moje, zastanowił się chwilę.
Jestem prawie pewny że się znamy tylko jeszcze mnie wiem skąd, przypominasz mi-zastanowił się co powiedzieć-jedną dziewczynę z liceum-moje ciało się spieło a on spuścił wzrok i zaczął nad czymś intencywnie myśleć nie wiedziałam co mam powiedzieć, więc pozostałam cicho z małą nadzieją że coś jeszcze zaraz powie-Nie to nie jest możliwe, przepraszam cię po prostu jstes podobna do pewnej dziewczyny, ale to napewno nie ty chyba że przeszłaś wielką metamorfoze-zaśmiał się ukazując rząd swoich pieknych śnieżnych żębó przywaliłam sobie w myślach w czoło Sarah co ty gadasz przecież go nie nawidzisz idiotkaa z ciebie! zawtórowałam mu nie zręcznym śmiechem.
Może zatańczymy?-postanowiłam zmienic temat
okej-posłał mi uśmiech wstał podszedł do mnie i pomógł mi zejść z mojego wysokiego krzesła
Poszkliśmy na parkiet i czaczęliśmy tańczyć. Patrzyliśmy sobie w oczy i się uśmiechaliśmy. Wmawiałam sobie że to tylko gra żeby plan się udał. Po kilku szybki piosenkach szybkich, Justin zniżył swoją twarz tak że jego usta były centymetry od moich byłam troche przestraszona ale wiedziałam że muszę to zrobić bym mogła jeszcze dziś zakończyć swój pla pozytywnie i jakoś ułożyć sobie swoje życie. Justin przybliżył swoje usta jeszcze bliżej moich i po chwili jego ciepłe miękkie malinowe wargi spoczywały na moich w synchronicznym pocałunku. Na początku pocałunek był owolny ale po chwili przerodził sie w coś namiętnego. Jego oczy były zamkinięte więc ja też je zamknęłam. Jego język poprosił o pozwoleniie na wejście, na co wyraziłam zgodę. Powoli przesunął swoje ręce na mój tyłek, ja wplotłam swoje palce w jego idealnie ułożone na żel włosy, ups zaraz już nie będą takie idealne. Lekko drapałam jego skure na głowie za co dostałam jego stłumiony jęk. Oderwaliśmy się od siebie na chwile by zaczerpnąć powietrza. Justin zaatakował moją szyje, czułam że robi mi malinkę. Podniósł głowę tak że tera patrzył mi prosto w oczy.
-Co ty na to że przejdziemy się na parking tam mam swój samochód ma dość duży tył?- po tym na jego buzie wkradł się cwanianki uśmiech, odwzajemniłam swój uśmiech ale oczywiście tylko z powodu mojego planu. wziął mnie za ręke podąrzając w kierunku wyjścia.
*trink*trink*
gdy byliśmy już na parkingu usłyszałam dzwonek telefonu, spojrzałam na Justina i zobaczyłam że czyta coś na telefonie
- sms?-zapytałam z niepewnością w głosie której nie było słychać
- Umm tak kolega pisze co robie- zaczął odpisywać z uśmiechem na twarzy, ale zaraz ogarnęłam co się właśnie dzieje, on nie może nikomu powiedzieć że jest z jakąś dziewczyną nie może wtedy wpadne kurwa kurwa kurwa
-czekaj!-lekko krzyknęłam, spojrzał na mnie zdezorientowany- ymm no bo co mu odpiszesz?- posłałam mu lekki uśmiech, pokręcił głową
-że właśnie zmierzam do samochodu z piękną dziewczyną- mrugnął do mnie, poczułam gorąco na policzkach, co w ogóle sie ze mną dzieje, po chwili wróciłam rzeczywistości
- nie nie pisz tak napisz że czytasz książkę czy coś nie mów że idziesz ze mną do samochodu
-upss no to chyba już za późno no bo właśnie poszło-pokazał mi wyświetlacz na którym napisane było że wiadomość została wysłana- po woli przełknęłam gule w gardle ale to i tak nie pomogło w odezwaniu się. Poczułam jak robi mi się gorąco i słabo, mój plan uległ nie moge teraz go zabić bo mnie znajdą co ja teraz zrobie, tyle wysiłku planowania na nic. Zachwiałam się i prawie upadłam ale Justin mnie złapał
-o co ci chodzi? to tylko mój przyjaciel Ryan dlaczego mam go kłamać? halo dobrze się czujesz?-powoli potrząsnęłam twierdząco głową i wstałam
- tak tylko uh.. no bo teny yyy-zaczęłam się jąkać o nie nie pozwolę na to żeby stara nieśmiała sarah która płacze i się jąka wróciła nawet nie ma na to mowy.
-tak tylko uh.. no bo teny yyy-zaczął mnie naśladować posłałam mu tylko wściekłe spojrzenie
- nie warzne chodźmy- powiedziałam postanowiłam że nie będe marnować tych starań
-okej...- powiedział poczym poprowadził mniedo jego range rovera otworzył mi tylne drzwi, wsiadłam i on zrobił to samo chciał zablokować drzwi ale przerwałam mu
-nie blokuj drzwi!-trochę za głośno ops, posłał mi dziwne spojrzenie
-ale chyba nie chcemy żeby ktoś nam przeszkadzał- podniósł znacząco swoje ciemne kuszące brwi Nie! co ty Sarah do cholery gadasz-chyba że boisz się że cię nie będe chciał wypuścić i zabije-och ironio, gdyby tylko wiedział że Ja chcę właśnie zrobic coś w tym stylu zaśmiałam się
- Po prostu nie zamykaj drzwi okej?- opuścił zrezygnowany ramiona i pokiwał głową
-No to morze wrocimy do tego co działo się w klubie hm- powiedział zmysłowym głosem, jak ja bardzogo chce, nie co ja gadam nienawidzę go i zaraz sie zemszcze za wszystko, ale najpierw musze się zgodzić, powoli pokiwałam głowa, zbliżył się do mnie i zatakował moje usta po chwili znaleźliśmy sie w pozycji gdzie ja leże na siedzeniach a on podpiera sie nade mną i się całujemy, szybko i delikatnie sięgnęłam po torebkę tak żeby się nie zorientował i zanim znajdziemy się w sytuacji gdzie będziemy bez ubrań
*trink*trink*trink*trink*
O nie to tym razem napewno nie był sms, sięgnął po telefon i odebrał
-serio stary? muszę? jestem trochę zajęty-zmarszczyłam czoło w strachu że nie zdoąrze-okej juz jadę- odłączył się, wstał ze mnie-musimy skończyć ale może dasz mi numer telefonu i się spotkamy jutro czy coś- cholera dobra nie mam wyjścia ale nie moge mu podać swojegop numeru ani jutro do niego zadzwonić bo zapewne policja będzie sprawdzac bilingi.
Wiesz może po prostu spotkamy sie jutro w tym klubie o 20?-zapytałam niepewnie
-Yyy jasne to narazie- juz chciałam odejśc gdy sobei coś przypomniałam
-Tylkkok nie mów Ryan'owi ani nikomu że jutro masz sie ze mna spotkać ani że byłeś ze mną w ogóle lepiej o mnie nie wspominaj-posłałam mu popważne spojrzenie
-czekaj czekaj skąd wiesz o Rayan'ie?
- bo... przecież móiłeś że to Rayan pisał do ciebie sms's- Jest Sarah udało ci się , przybiłam sobie w głowie piątkę
-a no tak, jak chcesz- pocałował mnie zachłannie i wsiadł do samochodu poczym odjechał

Po długim prysznicu postanowiłam się położyć, nie mogłam zasnąć, myślałam o jutrzejszym dniu i o tym w co ja się wkopałam, w końcu zasnęłam.
_________________________________________________________________________________
Hey i jak myślicie co stanie się jutro?
3 komentarze i następny rozdział. 
Inaczej zawieszam, mam dużo wejść i mógłby ktoś poświęcić kilka sekund i skomentować to.

środa, 15 stycznia 2014

ROZDZIAŁ :

*Bring**Bring*
Niee- nienawidzę tego cholernego budzika, najchętniej to wyrzuciłabym go przez okno i przejechała samochodem, ale nie nie mogę bo nie będzie kto miał mnie budzić. Sięgnęłam po budzik i go wyłączyłam. A więc to dziś dziś ma się rozpocząć mój plan. Już dziś wieczorem będzie pierwszy etap. Może pomyślicie że jestem jakąś psychopatką, która ma złamane serce i chce się zemścić na byłym chłopaku ale NIE tu was zaskoczę mam całkiem inną historię. Wspomnienia wracają...
*flashback*
Pierwszy dzień w nowej szkole, trochę się stresuje ale przecież nawet nie mam powodu. Po prostu tam wejdę nie będę zwracać na siebie uwagi. ż czasem zapewne znajdę jakąś koleżankę i będzie wszystko fajnie i okej. Weszłam do szkoły przez główne drzwi i zanim się zorientowałam wylądowałam na podłodze. Chwile mi zajęło zanim zrozumiałam co się stało. Poczułam coś mokrego pod moim tyłkiem i nogami, powoli zaczęłam się podnosić gdy zorientowałam się dlaczego się przewróciłam. Była tam jasno-żółta kałuża. Pierwsze co mi przyszło na myśl to mocz ale po chwili uderzyłam się mentalnie w głowie to przecież szkoła nie wpuszczają na jej teren psów. Podniosłam swoją głowę w celu znalezienia łazienki, żeby to wyczyścić ale zamiast tego zobaczyłam że wszyscy się na mnie patrzą i się śmieją. Nie wiedziałam o co chodzi przecież każdemu może się zdzarzyć przewrócić. Postanowiłam to zignorować i chciałam się odwrócić i iść ale coś mi nie pozwoliła na coś wpadłam. Cholera. Podniosłam głowę i zobaczyłam głębokie brązowo miodowe oczy i piękny śnieżny uśmiech. Jego włosy były idealnie ułożone na żel. Poczułam jak coś mnie szturcha w ramie ocknęłam się i zobaczyłam że to ten chłopak w którego się wpatrywałam. UPS.
-Umm przepraszam-powiedziałam nie śmiało
-I jak podobał się prezent pod drzwiami? wiesz toaleta jest zapchana dzisiaj a właściwie zawsze a potrzeby trzeba załatwiać- puścił mi oczko- i przy okazji pomyślałem żę może zostawię upominek dla takiego jednego chyja ze szkoły ale przyszłaś ty więc myślę ze nie jest źle- zaczęły zbierać mi się łzy w oczach , czyli to był mocz a ja cała w nim jestem cofam to co o nim powiedziałam to on jest chujem, nienawidzę go dlaczego mama musiała mnie zapisać do tej szkoły? pewnie nie wiedziała że to patologia. Postanowiłam iść dalej ale mnie zatrzymał- i teraz lepiej uważaj bo wpadłaś na mnie a ja nigdy nie przyjmuje zwykłego przepraszam suko.-zadrżałam ale postanowiłam nie płakać odwróciłam się na piecie i zaczęłam biec w poszukiwaniu toalety.
* end flashback*
Od pierwszego dnia w liceum codziennie płakałam bo było tylko gorzej. Codziennie mnie prześladował z kolegami z drużyny koszykarskiej. przyłączało się do niego coraz więcej osób tylko Katt była prawdziwą przyjaciółką która mnie kocha j a ja ją. wyzywali mnie od różnych z powodu mojej lekkiej nadwagi i aparatu na zębach. Chciałam się przepisać do innej szkoły ale żądnej bezpłatnej w pobliżu nie było a moich rodziców nie było stać na płatną więc byłam wskazana na męczarnie. Po pewnym czasie zapragnęłam śmierci tak cięłam się miałam także bulimię. Gdy rodzice i Katt się dowiedzieli byłam zmuszona chodzić do psychologa. Chodziłam do niego do końca liceum całe 2 lata. 4 lata piekła a to wszystko przez Justina Biebera. od czasu zakończenia liceum postanowiłam, że już nigdy więcej nie będe płakać. Moja chrzesna zaproponowała że kupi mi mieszkanie oh prosze jakby wczesniej nie mogla mi sponsorowac płatnej szloy.Ale cóż drugiej szansy nie będzie przeprowadziłam się i od tej pory ciocia dała mi karte i no cóż za wszystko płaci, mi to pasuje.Mall poznałam w salonie urody, to ona zrobiła moją metamorfozę już nie mam blond prostych włosó z jakąś sraczkowatą pasemką, która się sama pojawiła. żmieniłam też styl na bardzie Seksowny. Zdjełam aparat i schudłam pod okiem lekarza.*dryń**dryń* z zamyślenia wyrwał mnie dzwonek mojego telefonu.
Katt- wyświetliło mi sie na wyświetlaczu
Halo?
No Sarah gdzie ty jesteś czekam już u Mall- o cholera jak ja długo myslałam? spojrzałam na zegarek 9:30 5 minut spóźnienia zerwałam się z łożka
Cholera przepraszam zaraz bede czekaj
no raczej nie ma...-nie dokończyła bo się rozłączyłam.
SZybko pobiegłam do szafy wyciągnęlam dresy szare bluze i czarne Toms'y. wzięłam telefon i kluczyki i pognałam do samochodu.
Weszłam do salonu i sie rozejrzałam
No wreszcie ile można czekać- Kat zaczęła ale jej przerwałam
Daj sobie spokój, to tylko pół godziny przpraszam okej?-przewróciłam lekko wzroim i spojrzałam na nią błagalnie
okej-powiedziała a po chwili na jej usta wkradł sie szeroki uśmieszek- mam dla ciebie sukienkę, buty i wszystko będziesz wyglądać mega seksownie obiecuje ci to ramem z Mall-znikąd pojawiła się 26 latka
Cześć kochana gotowa na zemstę-powiedziała z bananem na twarzy
Ja tak ale czekam tylko na was aż mnie perzygotujecie!-powiedziałam i tupnęłam nogą jak gwazda, po chwili sie zaśmiałyśmy
Mall zaczęła od włosów pofarbowała bo dawno tego nie robiłam i lekko zakręciła. Moje oczy pomalowała perłowym cieniem i eyelinerem i nartuszowała moje rzęsy. KAzały mi zamkńąć oczy poczułam jak gdzieś mnie prowadzą. Dostałam pozwolenie na otwarcie oczu. Zobaczyłam czarną dobpasowaną, bez ramiączek sukienkę na podłodze leżąły perłowe szpilki i tego samego kolory kopertówka. Moje oczy się rozszerzyły
O kurwa Katt to jest wspaniałe_powiedziałam rzucając się na nią
No wiem przecież patrzysz na przyszła projektantkę mody- poprawiła swój wyimaginowany kołnierzyk, zaśmiałam się
No oczywiście- powiedziałam po czym weszłam do łazienki się przebrać. Sukienka leżąła wspaniale
O. MÓJ. BOŻE.-KAtt powiedziała MAll opadła szczęka. ZAśmiała się i obkręciłam, spojrzałam na zegarek 17 czas szybko mija za godzine mam być w klubie.
*1 godzinę później*
Stałam pod klubem przełknęłam ślinę, obawiałam się troche ale z drugiej strony nazywam się Sarah Braun nie jestem jakąs Maryją dziwicą nawet nie jestem dziewicą. Weszła do klubu rozejrzałam się i zobaczyłam
_________________________________________________________________________________
Sieeemka jest 1 rozdział co prawda był tylko jeden komentarz ale miałam go już napisanego więc postanowiłam go dodać. Liczę na szczere komentarze uwagi prośby i wg. Jestem otwarta na WSZYSTKO. No a wię wyznaje także zasade  CZYTASZ-KOMENTUJESZ :)) a więc do dzieła. Brak komentarzy brak rozdziału.. narkaa xoxox

wtorek, 14 stycznia 2014

Bohaterowie

BOHATEROWIE

Sarah Braun
lat 20, urodzona w sydne, mieszka w LA, uczęszczała do liceum z Justinem Bieberem, Kate Lomon i Ryan'em Stager 

Justin Bieber
lat 20 urodzony w Stratford, mieszka w LA uczęszczał do liceum z Sarah Braun,  Kate Lomon i Ryan'em Stager *nie jest sławny 


Kate Lomon
lat 20 urodzona w Sydney, uczeszczała do liceum z Justinem Bieberem Sarah Braun i Ryan Stager, mieszka w LA

Ryan Stager 
lat 20 urodzony w LA, uczeszczał do liceum z Justinem Bieberem, Sarah Braun, Kate Lomon mieszka w LA
_________________________________________________________________________________  Sa bohaterowie nikt z nich nie jest sławny. Reszta ktora sie pojawi pożniej będzie pozniej dodana. ;**

PROLOG

Wreszcie nadszedł ten dzień. Dzień w którym mój plan miał się rozpocząć. Nie mogłam się tego doczekać. Nie mogłam się doczekać jego widoku kiedy się dowie. Ale jednak nie wszystko wyszło po mojej myśli, jednak nie wszystko dobrze zaplanowałam. A co najgorsze nie byłam na to gotowa. Przeszłam przez piekło a to wszystko przez niego przez Justina Biebera. Płacz, śmierć, ból, gotowi na wszystko, tak to moje życie.. Nazywam się Sarah Braun i to jest moja historia...


_________________________________________________________________________________

Hej :) jak podoba wam się prolog? jeżeli jesteście na tak to komentujcie, jeżeli nie będzie żadnego komentarza to nie dodam 1 rozdziału, no bo po co jak nikt nie czyta hm? a więc komentujcie! xx